niedziela, 28 października 2012


Deszcz, przenikliwie zimno i pochmurno jak w znanym dreszczowcu ... Jednak coś jest inaczej ... pastelowe kolory liści ocieplały cały las, jak ognisko w mroźny dzień. Swoim ciepłem i niesamowitą energią sprawiały, ze dzień był pogodny. Wszystko, to było by normalne, gdyby nie ...pewne drzewo, które wbrew wszystkim prawom wypuściło gałąź ... złamaną, odtrąconą...ale ona mimo wszystko chciała żyć i żyła. Miała charakter...pokonała wszystko i uśmiechała się w kolorach liści do swojej matki...bukowej matki. Jakby prosiła o wybaczenie ... ale za co przepraszała ? może za swoje piękno..chęć życia ... tego nigdy się nie dowiem. Ale wiem jedno...dzięki niej las był mistycznym spełnieniem jesieni tego zimnego, pochmurnego dnia.

                                              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz