wtorek, 20 sierpnia 2013

Jedyna taka noc...

Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że pomysł był spontaniczny. Pewnie dlatego wyprawa była tak bardzo udana pod każdym względem ... Owa spontaniczność tyczyła się wyjścia na wschód słońca na Rysy.
Ekipa zebrana i  w drogę. Po północy wyszliśmy ze słowackiego Popradzkiego Plesa w górę. Niektórzy z nas podczas tej wędrówki byli prawdziwymi Sherpami ... 

Jest noc... góry otulone granatowym niebem
 A od czasu do czasu można było wypowiedzieć życzenie ... bo i gwiazda umierała
Szliśmy tocząc niezwykłe rozmowy ...bo zwykłych w takim miejscu i o takiej porze się nie prowadzi :)
Zapraszać nie trzeba było ...
 Już pomału się budzi..
 Przeciąga się słońce leniuszek ... :)
 Aby wreszcie pokazać swoją
 pełną klasę:)
 Wtedy przypomniała mi się piosenka Budki Suflera "Cień wielkiej góry"
 Królowa Beskidów już nie śpi... tego dnia będzie ogrzewać turystów
 Pozostałość po krzyżu ...
 Tańcować się chciało... i nie tylko.. śpiewać, skakać, kręcić itp.pełna wariacja :) !
 Już ciepło
 Rozdzierające mgły
 i świeżość gór
 A zakończyliśmy nad jeziorem..Całe piękno ziemi:)
 Trzecie oko
Nic nie robić, nie mieć zmartwień....wtedy te słowa piosenki były mi bliskie:) 
Dobranoc wschodzie słońca..jeszcze na Rysach Cię zbudzę:) 

poniedziałek, 1 lipca 2013

Lekcja pokory ...



Dzień zapowiadał się ładnie..plany ambitne..Polski Grzebień i Wysoka ... towarzysze - odpowiedni.
4.20 wyjazd..8 ruszamy ze słowackiego Smokowca. Nic nie zapowiadało tego co potem się wydarzy....




Z Domu Śląskiego ruszamy w dobrych humorach i niezłej pogodzie...zauroczeni pięknem Tatr prowadzimy głębokie i głupie rozmowy... bo takie są góry...pozwalają wyciągać z człowieka prawdę, ale i zakładają mu kolorowe okulary, które pozwalają spojrzeć na świat  z przymrużeniem oka...nawet obu oczu:) idziemy ....
















Docieramy na szczyt Grzebienia...pamiątkowe zdjęcie ...
i .... góry pokazują nam swoje ciemne odbicie...po rozłączeniu grupy na 3 drużyny pogoda zaczyna się drastycznie psuć...najpierw burza z piorunami, potem godzinny grad, a na koniec czterogodzinny deszcz...idziemy...nie mamy wyjścia...

w myślach i sercu słychać dźwięk dawno niesłyszanej modlitwy ..."Ojcze Nasz ...bądź wola Twoja...tak i na ziemi....ale nas zbaw... " ....
Bóg zesłał nam anioła...który duży kawałek drogi niósł każdego z nas na swoich ramionach...dodawał nam sił i nadziei, że to już koniec ciągle dłużącej się drogi do doliny ...
Szczęśliwie doszliśmy do samochodów, a na koniec czekała nas nagroda... ale czekała na tych co umieją patrzeć i dostrzegać, to co ukryte jest w codzienności każdego dnia... Spektakl zachodu słońca podzielony na następujące sceny:
Most życia ...
 Miłość tych dwojga
 Ochrona ...
 Bliskość...
 Sen ...
 Zazdrośnica ...
 Dom..

 Dobranoc ...
 Samotny Chrystus
 Płaszcz nieba...
Dobranoc ...

Dziękuję za opiekę, dziękuję za rozmowy, dziękuję za widoki, dziękuję za spektakl i dziękuję za życie !

Cest la'vie