czwartek, 5 lutego 2015

Śnieżna kraina ciszy na Pilsku ?

Było niedzielne popołudnie ... co robić ?  może wreszcie w ukochane góry. Samotnie z dala od ludzi i otaczającego głośnego świata. Chciałam problemy zostawić tam w dolinach, by przy zachodzącym słońca osiągnąć szczęście ...
Droga była przyjemna jeśli chodzi o piękno przyrody ... śnieg błyszczał ogrzewany ciepłem słońca, świerki uginały się pod naporem kilogramów śniegu...ale było to dla nich przyjemne :) 



Jedyne co przeszkadzało w mistycznym wędrowaniu, to ...narciarze ...którzy też mają prawo korzystać z radości bycia w górach ... 
Jednak ciągły szus, uciekanie przed narciarzami i huk nie pozwalał mi odpocząć. Postanowiłam włączyć 6 bieg, by szybko osiągnąć wysokość niedostępną dla narciarzy... w pewnym momęcie spoglądając za siebie ujawniła się ona...cała biała na tle błękitnego nieba, niczym obrazek w pięknej ramce... Królowa Beskidów - jej specyficzny krztałt potrafi rozradować serce i doadać energii do dalszego wędrowania na 6 biegu :) 





Dochodząc do schroniska stwierdziłam, że zejdę na żółty szlak. Wstępując z przekonaniem,że choć trochę jest przetarty...lecz...po minucie wędrowania nie można było znaleźć drogi...drzewa z żółtymi znaczkami ratowały sytuacje ...




Szlak zaginą..śnieg po pas, a pod nogami różne niespodzianki..jednak postanowiłąm iść dalej wzdłóż słupów prowadzących kable z prądem...to był mój wyznaczkich drogi. Po chwili szus narciarzy zaczą niknąć pośród ciszy i mistyki gór..poczułam jak otulają mnie świerki i zapraszają to tanecznej zabawy... magia :) 







Powoli zbliżała się godzina 16.00 ...mrok ogarniał świat...Królowa już nie była na niebieskim niebie, ale na... tęczy ...kolory nieba byly niezwykłe ..na wschód inne, na zachód inne...a na pónocy jeszcze inne...

Wtedy czułam się szczęśliwa...cisza ogarniała świat...byłam sama ze sobą i ona...góra potężna przykryta śnieżną pieżyną. Zimno wtedy nie grało roli, mokre rękawice -  nie były mokre...byłam szczęśliwa...nic innego się nie liczyło :) 






Pilsko sprawiło mi jeszcze jedną niespodziankę ... halo  Pilsko ? tak...to niesamowite, przepiękne zjawisko pozwoloło mi na siebie patrzeć. Wśród legend górali halo, to górski anioł niosący szczęście i śmierć ... ale tym razem był niezwykły..jakby chciał kawałek ziemi uczynić piękniejszym ...można było patrzeć,patrzeć i patrzeć ... 
wiec patrzyłam :) 




Z jednej ztrony pojawiali się wędrowcy, a z drugiej strony Królowa szykowała się do snu... a otoczenie było już w złotym ubraniu... niesamowite...a jednej strony zimno..z drugiej gorąc.. piękne :) 











Wiedziałam, że nie zdąże juz na zachód na szczycie...ale miałam nadzieję, że zdąże na ten spektakl i...okazało się,że miałałam najlepsze bilety..nieomieszkam powiedzieć, że to byłą klasa VIP :) 
Widziałam ludzi schodzących ze szczytu przed zachodem...uciekali, uciekali ...mgła w przeciągu kilku chwil okryła górę.. stwierdziłam, że się spóźniłam...ale ciągle szłam w górę..aż tu nagle...w szarych, zimnych chmurach pojawiła się nadzieja..nadzieja zachodzącego słońca...te kilka senkund ciepła ubrało moje serce w radość, spokój i równowagę, którą można tak szybko utracić w dolinach. Dobry koniec dnia...piękny, czarodziejski i drogocenny.. Dziękuję Beskidzie :)